wtorek, 17 lutego 2015

Jak straciłam pół ogona? "szczenięce lata" (cz. 1)

Obudziłam się. Był mglisty październikowy poranek. Wciągnęłam powietrze do płuc, było mokre i ciężkie, pachniało deszczem. Noc spędziłam w piwnicy jakiegoś z bloków, weszłam tam przez rozbite "piwniczne" okienko. Otrzepałam się; moje futro nadal było wilgotne. Wczorajszej nocy była duża ulewa.
Poszłam mokrą uliczką.
-może znajdę coś do jedzenia?- pomyślałam.
Jednak- na próżno! Byłam bardzo głodna.
Podeszłam do kałuży, napiłam się z niej. Nagle poczułam pyszny zapach wędliny!
Wciągnęłam go do nozdrzy. To było silniejsze ode mnie. Pobiegłam w tamtą stronę.
Smakowita kanapka z szynką leżała na przednim siedzeniu auta. Przez chwilę się zawahałam. Drzwiczki samochodu były uchylone...
Nikogo nie było w pobliżu. A może się myliłam? Może właściciel pojazdu był niedaleko?
To MUSIAŁO się źle skończyć. Wskoczyłam do auta, Chwyciłam kanapkę w zęby.
I właśnie wtedy drzwiczki się zamknęły i przytrzasnęły mi ogon. Mężczyzna, do którego należał samochód zorientował się że coś uniemożliwia zamknięcie drzwiczek. Otworzył je i mnie zobaczył: wychudzonego, oblepionego błotem i usmarowanego krwią szczeniaka. Potem wszystko działo się tak szybko...
Cała drżałam, mężczyzna zawiózł mnie do weterynarza, gdzie dali mi bolesny zastrzyk.


                          Zasnęłam...


Otwarłam oczy. Oślepiło mnie światło lampy. Sennym wzrokiem spojrzałam na mój ogon... był o połowę krótszy... Czyjeś ręce czule mnie pogłaskały. Położyłam się na plecach pokazując uległość. Ktoś mnie podniósł. Rozejrzałam się. W pomieszczeniu było duszno i było tu pełno klatek... Byłam w schronisku...

(czytaj dalej)

CDN


P.S.
Zachęcam wszystkich do adoptowania psiaków i kotków ze schroniska, byłam tam, i uwierzcie, nie było tam fajnie ;)                                                                                                                                                      

                                                                             Nela




niedziela, 15 lutego 2015

GDZIE ON JEST !?

Mój brat zaginą...codziennie patrzę w szybę z nadzieją, że powróci.
Niestety to już się nie zdarzyło. Zależało mi na nim ponieważ wydawał mi się
bardzo bezbronny. Nie wiem co robi ani dlaczego uciekł, ale w taką burzę
powinien się gdzieś schować. Ja bym tak postąpiła.
Z każdym dniem oswajam się z myślą, że jestem sama w tym wielkim pełnym
niespodzianek domu. Ma tęsknota za Nadinem stopniowo mija. Kiedyś
już nawet  nie będę go pamiętała. Dni są pochmurne a na dworze nie przestaje lać.
Rozleniwiam się strasznie, ponieważ całymi dniami tylko jem i śpię...no, ale jak
miałabym przeczekać te cierpienie???
Aż pewnego dnia pojawił się niespodziewany gość, który nie był braciszkiem...
Ale tą historie opowiem wam kiedy indziej teraz idę spać na czerwony fotel.

15.02.2015


Hmmm..., dawno mnie tu nie było, ale tylko z tego powodu że byłam w
 Częstochowie i nie miałam okazji wejść na bloga :( 
i śmiem zauważyć że aktywność spaaaada! 
Pod postami żadnych komentarzy..., żadnych +1... 
Co się nie podoba w naszym blogu? 

Inka





Nela

czwartek, 12 lutego 2015

Moja historia

Cześć nazywam się Inka,  kuzynka Neli. Jestem kotem, czarnym kotem.
Jestem starsza od Neli o rok. Tyle, że ja u swoich właścicieli byłam od samego początku.
Miałam brata zwał się Nadia bo wszyscy myśleli,że jest dziewczyną  (śmiałam się z niego) :D.
Dopiero gdy okazało się, że jest on jednak samcem przezwali go Nadyj. Bardzo szybko oswoiłam się ze swoim życiem domowym natomiast mój brat ciągle robił psikusy. Takie niezbyt przyjemne bo były bardzo śmierdzące. Bardzo lubię swoje życie i chciałabym wam o nim opowiedzieć dlatego zaczęłam pisać bloga.

piątek, 6 lutego 2015

Sesja zdjęciowa ^^




Cześć!

Cześć, jestem Nela.
Jestem psem, mam rok i pół, no może, troszkę więcej...
Na wstępie piszę: NIENAWIDZĘ PODRÓŻY !!
Ale musiałam odbyć ich kilka...
W Olsztynie złapali mnie hycle, ale wolontariuszki "wykupiły" mnie z ich rąk i musiałam pojechać do Bytomia. Z tam tond do Tychów, gdzie mieszkam. Jednak to nie koniec tych moich "podróży".
Pojechałam na 'wakacje' do... Łeby... Potem znów do Tychów, do domu!
Byłam także w Częstochowie, u kuzynki mojej pani.