Poszłam mokrą uliczką.
-może znajdę coś do jedzenia?- pomyślałam.
Jednak- na próżno! Byłam bardzo głodna.
Podeszłam do kałuży, napiłam się z niej. Nagle poczułam pyszny zapach wędliny!
Wciągnęłam go do nozdrzy. To było silniejsze ode mnie. Pobiegłam w tamtą stronę.
Smakowita kanapka z szynką leżała na przednim siedzeniu auta. Przez chwilę się zawahałam. Drzwiczki samochodu były uchylone...
Nikogo nie było w pobliżu. A może się myliłam? Może właściciel pojazdu był niedaleko?
To MUSIAŁO się źle skończyć. Wskoczyłam do auta, Chwyciłam kanapkę w zęby.
I właśnie wtedy drzwiczki się zamknęły i przytrzasnęły mi ogon. Mężczyzna, do którego należał samochód zorientował się że coś uniemożliwia zamknięcie drzwiczek. Otworzył je i mnie zobaczył: wychudzonego, oblepionego błotem i usmarowanego krwią szczeniaka. Potem wszystko działo się tak szybko...
Cała drżałam, mężczyzna zawiózł mnie do weterynarza, gdzie dali mi bolesny zastrzyk.
Zasnęłam...
Otwarłam oczy. Oślepiło mnie światło lampy. Sennym wzrokiem spojrzałam na mój ogon... był o połowę krótszy... Czyjeś ręce czule mnie pogłaskały. Położyłam się na plecach pokazując uległość. Ktoś mnie podniósł. Rozejrzałam się. W pomieszczeniu było duszno i było tu pełno klatek... Byłam w schronisku...
(czytaj dalej)
CDN
P.S.
Zachęcam wszystkich do adoptowania psiaków i kotków ze schroniska, byłam tam, i uwierzcie, nie było tam fajnie ;)
Nela